Artur Lewczuk Artur Lewczuk
1706
BLOG

Zygmunt Krasiński - pisarz współczesny

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Kultura Obserwuj notkę 13

 

Dzisiaj mija 200 lat od dnia urodzin Zygmunta Krasińskiego. To poeta, dramatopisarz, który genialnie ukazuje współczesną mu rzeczywistość, ale i wieszcz, który w profetycznym literackim przekazie potrafi uchylić zasłonę przyszłości, by pokazać ku czemu zmierza świat detronizujący Boga. To pisarz demaskujący niedorzeczność ludzkiej pychy, komedię człowieczego buntu wobec sacrum. Wymiar tej komedii określało przekonanie Zygmunta Krasińskiego, że ludzkość, według Boskiego planu, zmierza ku celowi ostatecznemu, jakim jest powrót do stanu sprzed upadku człowieka. Człowiek jednak, jak to człowiek, w swoim niedowierzaniu zdaje się zapominać o Bożej obietnicy i raz po raz wygraża Stwórcy; próbuje pierwotny plan świata zastąpić planem jakiejś utopii, co zdaniem Krasińskiego odnawia wciąż stare rany ludzkości. W swojej twórczości cząstkowym ideom, racjom różnej maści poprawiaczy świata dążących do stworzenia raju na ziemi Krasiński przeciwstawia prawdę i racje Opatrzności. 

Twórczość Zygmunta Krasińskiego, mimo że przynależy do epoki romantyzmu, zawiera zapiski, które można czytać przez naszą codzienność. Jego pisarstwo jest niezwykle wartościowe z powodu wpisanego w nie mądrego wzoru człowieczego życia, ale też wzoru życia zbiorowego, zwłaszcza w politycznym aspekcie. Mamy w nim obraz „poety błogosławionego”. To ten, kto kocha „poezję”, jest kimś, w kim zamieszkał Bóg. To człowiek ducha, ktoś wrażliwy, poszukujący prawdy. „Poeta błogosławiony” kocha ludzi, działa z miłości i w imię miłości Bożej, „występując mężem pośród braci swoich”. Jest człowiekiem dzielnym, odważnym, gotowym do obrony dobra i piękna. Przez niego przepływają pokora, skromność. On nie wywyższa się, nie szuka poklasku, nie chełpi się tym, że nie ma nikogo, z kim mógłby przegrać. W świecie, w którym przychodzi mu żyć, jest jednak kimś, kto jest skazany na cierpienie, na samotność i niezrozumienie. 

Jego zaprzeczeniem jest „poeta nieszczęśliwy”. Temu wydaje się, że jest mężem opatrznościowym. On chce prowadzić innych ku świetlanej przyszłości mówiąc im, że zasługują na cuda. Ma poczucie swojej niebywałej mocy. Wydaje się mu, że wszystko, co ujrzy, jest jego, że „brzegi, miasta i ludzie jemu przynależą”. Myśli ciągle o tym, jakby zawładnąć ludzkimi umysłami, panować nad nimi. Chce być panem człowieczych emocji. Marzy o tym, by dawać światu znać o „świetle”, ale sam „światłem” nie jest. Udaje anioła, ale tak naprawdę grzęźnie w błocie życia, mamiąc ludzi „spróchniałym obrazem Edenu”, tęskniąc za „wypchanym orłem” sławy i żądając od innych, by dorównywali doskonałości „cienia nałożnicy”, który kładzie się na jego pragnieniach. W efekcie swoich zachowań dostaje tak naprawdę trochę „kwiatów”, które szybko więdną i „wydają marną rozkosz”, mnożąc cierpienia innych ludzi. 

Oto dwa modele życia, ale i władzy, które, w swoim opisie, nie tracą i dzisiaj nic na aktualności. Na niej nie traci również i inna myśl wyrażona w twórczości Zygmunta Krasińskiego. To myśl o postępującej desakralizacji świata i jej konsekwencjach. Krasiński zauważa, że w coraz większym stopniu Święta Księga jest zastępowana antyksięgami, kapłani antykapłanami, religia antyreligiami. Człowiekowi w „nowym czasie” jest coraz trudniej opiewać piękno „średniowiecznych katedr”, wspaniałe „rycerskie czyny”, bo to piękno już mało kogo porusza, bo przeszłość pojmowana jest jako coś, czemu powinna przeciwstawiać się współczesność. Człowiek „dzisiejszy” w przekonaniu autora „Nie-Boskiej komedii” w swoich motywacjach jest przede wszystkim „cielesny” i spragniony wolności absolutnej. W jego czasie raz po raz jednych bogów zastępują inni, raz po raz zrzuca się starych bogów z piedestałów, by w imię wydumanych idei zaprowadzić ludzkość ku „świetlanej przyszłości”. Ale ona nie może się ziścić choćby z tego względu, że ci, którzy dążą do przemiany świata, jako ludzie zbuntowani przeciwko Bogu, opierając się na wysnutych z ludzkiego rozumu ideach, mogą wydać jedynie karłowaty świat. 

Pokusa „nowego Edenu”, której ulegają ludzie, zdaniem Zygmunta Krasińskiego, żłobi szczeliny, poprzez które przenikają pierwiastki szatańskie. W jego przekonaniu to człowiek, wyrzekając się Boga, w dużym stopniu ponosi odpowiedzialność za obecność zła w świecie. Jak sądzi, istnienie zła jest niezależne od człowieka, ale możliwości działania zła i skala zniszczeń, których ono dokonuje, zależą od tego, jak szeroko człowiek otworzy złu drzwi. 

Niezwykle plastycznym i wymownym obrazem tego stanu jest obraz rewolucji zawarty w „Nie-Boskiej komedii”. Dla Zygmunta Krasińskiego rewolucja mająca wymiar antychrześcijański, skierowana przeciwko światu, który wyrasta z Bożych wartości, to akt stworzenia piekła przez człowieka. Jest ona sprzysiężeniem różnych „klubów”, których narzędziem walki staje się „nóż i obuch”. Walka rewolucjonistów jest w ostatecznym rozrachunku motywowana chęcią zemsty, zdobycia władzy pozwalającej na kreację nowej arystokracji. Ideologia, na którą powołuje się rewolucja, to tak naprawdę pretekst do tego, by dokonywać rzezi i usprawiedliwiać kierowanie się niskimi instynktami w rozprawie z tymi, przeciwko którym rewolucja jest skierowana. Zygmunt Krasiński rewolucję widział nie jako przejaw miłości, lecz nienawiści, pragnienia nieograniczonej swobody, wzbogacenia się poprzez grabież. Nie miał wątpliwości, że rewolucja zawsze jest próbą zniszczenia tradycji, złamaniem przymierza człowieka z Bogiem. Rewolucjoniści mają siłę niszczyć, ale nie mają siły, by tworzyć, mają głowy pełne krwawych myśli, ale brak w nich myśli, które byłyby zdolne tak przekształcić świat, by obietnice spełnienia równości, powszechnego szczęścia zostały spełnione. 

Twórczość Zygmunta Krasińskiego jest jednocześnie wyrazem jego wielkiej miłości do Polski, którą w swoich utworach przedstawiał jako narzędzie wielkiej sprawy Bożej. W jego przekonaniu naród polski jako ten, którego tradycja jest budowana na szlachetnych wartościach, jako ten, który nie jest narodem agresorów, który „służy sprawie ludów”, odegra wielką rolę w kształtowaniu "epoki Ducha" w dziejach ludzkości. Krasiński wierzył, że przyjdzie taka chwila, kiedy ludzkość pójdzie „natchnień polskich pędem”. Ufał w pamięć potomnych, w to, że za ich sprawą nadejdzie taki czas, gdy jego twórczość „zwiędle zrzuci, a świeże przybierze” i że „w nie otulon, znów na jaw się” zbudzi… Oby tak się stało, bo z pewnością warto uczyć się ze stronic tego filozofa dziejów i wielkiego patrioty.

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura