Artur Lewczuk Artur Lewczuk
1432
BLOG

"Gorzkie żale" - arcydzieło literatury polskiej

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Kultura Obserwuj notkę 9

 

 1.

Poczerniałe od zmierzchu powietrze wypełnia się srebrnym nawoływaniem dzwonu. Babcia prosi, żebym pospieszył się i szybko ubrał. Sama nakłada kożuszek z haftami. Nakrywa głowę zieloną chustą. Idziemy po wyśnieżonej drodze, po jej bieli, rozjaśnionej księżycowym światłem. Siadamy w ławce. Babcia otwiera książeczkę do nabożeństwa. I nagle słyszę, jak kościół zaczyna oddychać organową muzyką i śpiewem. Z bocznych jego naw, z jego środka zaczynają wznosić się słowa „Gorzkie żale przybywajcie…” Głosy kołyszą się jak gałązki wierzby na wietrze. Łączą się w tonację molową. Są miękkie i zarazem smutne. Wydaje się, że chcą się dźwignąć, wyprostować, ale pod ciężarem rozpaczy opadają na kamienną posadzkę. Jest w nich powolny, miarowy, jednostajny krok udręczonego człowieka, jest i akt skruchy. Śpiew płynie. A ja raz za razem obracam się, spoglądając na drzwi kościoła, myśląc w swojej dziecięcej wyobraźni, że te drzwi zaraz zaskrzypią, że się zaraz otworzą…

2.

W naszej kulturze, tradycji religijnej wyrastającej z czasu Wielkiego Postu znaleźć można dzieło wyjątkowe – „Gorzkie żale” – pieśni związane z przeżywaniem Męki Pańskiej. Ta misternie skomponowana modlitwa włącza człowieka w dramat, który rozegrał się na Golgocie, ale i wtapia go w tajemnicę cierpienia, okraszając ludzką duszę wzniecaniem w niej głębokiego współczucia dla osób udręczonych, przeżywających niezawiniony ból.

Powstanie „Gorzkich żalów” wiąże się z istnieniem bractw nabożnych. Skupiały one ludzi świeckich. Były tworzone z inicjatywy księży, mnichów  w celu zacieśniania więzi wiernych z Kościołem jako instytucją. Służyły pogłębieniu ich wiary religijnej, ale też urzeczywistnianiu tej wiary poprzez działalność charytatywną na rzecz ludzi biednych, wymagających pomocy. Członkowie bractw zachęcali do „egzaltowanej dewocyi”, do modłów, udziału w rekolekcjach, w pielgrzymkach, do uczestniczenia w procesjach. Na przełomie XVII i XVIII w. w Warszawie liczyły się szczególnie dwa bractwa – bractwo różańcowe przy kościele o.o. dominikanów oraz bractwo św. Rocha przy kościele Świętego Krzyża, który był kościołem księży misjonarzy.

Tak jak czasami pojawia się nieporozumienie pomiędzy obdarzającymi się miłością ludźmi, tak pewnego razu doszło do nieporozumienia pomiędzy tymi dwiema wspólnotami. Poszło o to, która z nich ma organizować procesje pasyjne.  Przełożony księży misjonarzy – ks. Michał Tarło ustąpił w sporze, ale jednocześnie zakazał członkom bractwa św. Rocha udziału w pasyjnych procesjach przeprowadzanych przez bractwo różańcowe. Na tym jednak nie poprzestał – poprosił opiekuna „swojego” bractwa ks. Wawrzyńca Stanisława Benika o stworzenie całkiem nowego nabożeństwa związanego z Męką Pańską. I tak oto powstały „Gorzkie żale”, których pełna nazwa brzmi „Snopek miry z Ogroda Getsemańskiego albo Żałosne gorzkiej Męki Syna Bożego, co piątek, a mianowicie podczas Pasyjej w Niedziele Postu Wielkiego po południu, około godzin nieszpornych rozpamiętywanie. Z Przydatkiem Krociuchnego nabożeństwa do Najświętszego Sakramentu”. Gorzkie Żale zostały wydane drukiem w 1707 r. i bardzo szybko rozprzestrzeniły się po polskich kościołach.

Ten pięknie utkany tekst modlitewny składa  się z trzech części. Każdą z nich tworzą: „Pobudka”, „Intencja”, „Hymn”, „Lament  duszy nad cierpiącym Jezusem” i „Rozmowa duszy z Matką Bolesną”.  Gorzkie żale odprawia się w dwojaki sposób: albo jako całość w czasie jednej niedzieli Wielkiego Postu albo jako cykl modlitw – część pierwsza jest odprawiana w pierwszą i czwartą niedzielę Wielkiego Postu, część druga w drugą i piątą niedzielę, a część trzecia w trzecią niedzielę wielkopostną oraz w Niedzielę Palmową. Gorzkie Żale śpiewa się również w Wielki Piątek przy grobie Pańskim.

3.

Ich początek – „Pobudka” – to wezwanie do uczestniczenia w powszechnym żalu, jaki przeżywa „świat pozaludzki” z powodu cierpienia zadanego Chrystusowi przez jego nieprzyjaciół („…słońce, gwiazdy omdlewają, wszystko stworzenie truchleje”). Przedstawienie w niej wszechobecnego smutku wywołanego zachowaniem tych, którzy okrutnie postąpili z Synem Bożym, wskazuje na wyjątkowość ofiary Jezusa. Uzmysławia jednocześnie, jak wielką niesprawiedliwością jest upokarzanie za odwagę wypowiadania prawdy. Uświadamia, że zniewolenie drugiego człowieka, naśmiewanie się z niego, odbieranie mu życia to zachowania zasługujące na potępienie i niemieszczące się w Bożym planie istnienia. Wykreowany w „Pobudce” świat przejęty Męką Pańską, utożsamiający się z losem Głowy Cierniowej to świat upersonifikowany. Ten zabieg stylistyczny określa stan ontologiczny owego świata, a zarazem opisuje  wartość, jaką jest „człowieczeństwo” – to zdolność do duchowego odbierania, poznawania świata i umiejętność porozumiewania się z nim poprzez duszę. „Pobudka” mówi, że człowieczeństwo to gotowość do wchodzenia w tajemnicę Męki. Przekonuje, że z tego aktu poznania rodzi się przezwyciężenie przez człowieka poczucia zagubienia, że powstaje światło umożliwiające ludziom odnalezienie właściwej drogi istnienia, a tym samym odnalezienie sensu życia, spokoju w chwilach cierpienia („Upał serca swego chłodzę, gdy w przepaść Męki Twej wchodzę”).

W „Pobudce” można dostrzec psalmiczny motyw przemiany człowieka oparty na dwóch symbolach – opoki i krynicy – wszak w  biblijnym „Psalmie 114” mamy do czynienia z obrazem Boga, który zmienia skałę w źródło wody. Być może motyw ten to także echo Ewangelii św. Łukasza, w której znajdują się takie oto słowa: „A Pan, obróciwszy się, spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana; jak mu powiedział: dziś zanim kogut zapieje trzy razy się mnie zaprzesz. I wyszedłszy na dwór, gorzko zapłakał” (Łk 22,61-62). W każdym bądź razie „Pobudka” mówi, że człowiecza zdolność do smutku z powodu czyjejś tragedii, udział w czyimś bólu to przymiot prawdziwego człowieczeństwa. 

W dalszej części „Gorzkich żalów” rozbudzona Dusza jawi się już jako świadek Męki Chrystusowej. W formie hymnicznej w epicko-lirycznym przekazie Dusza przedstawia dramatyczną historię drogi, która zawiodła Jezusa na Golgotę. W tej historii jest świadomość nieuchronności śmierci Piękna w świecie ludzi bez duszy,   są zdrada, pojmanie, uwięzienie, szyderstwo, sąd, ukoronowanie cierniami, biczowanie, dźwiganie krzyża, ukrzyżowanie – oto szlak, którym ludzie często prowadzą Dobro. Ukazaną w „Hymnie” przestrzeń świata wyznaczają powtarzane w każdej jego części słowa „krew” i „serce”. Uważne przyjrzenie się ich usytuowaniu w tekście pozwala zobaczyć, że słowa te występują naprzemiennie. Wydaje się, że są one drogowskazami, które powinny tkwić w człowieku, wyznaczając kierunek jego myśli i czynów – „miłość i ofiara”, „ofiara i miłość”...i tak aż do końca.

W przestrzeni dramatu przedstawionego w „Hymnie” ukazana jest dwoistość świata – przez użycie opozycji zło – dobro, wyniosłość – pokora, zgiełk – cisza, niska radość – wielka rozpacz, fałszywy triumf – prawdziwe zwycięstwo. Obecne w nim paradoksy pokazują (np. „Ogień miłości, gdy Go tak rozpala, sromotne drzewo na ramiona zwala”) pozorność prawd tych, którzy występują przeciwko Bogu.

„Hymn” w odróżnieniu od „Pobudki” jest tekstem dynamicznym. Jego dynamiczność wynika ze spiętrzenia czasowników i użycia czasu teraźniejszego, który nadaje przedstawionej w nim historii wymiar  czegoś, co dzieje się aktualnie i jest aktualnie przeżywane w stanie wielkiego uniesienia emocjonalnego. „Hymn” to część „Gorzkich żalów”, w której przedstawiona zostaje oś życia i znajdujące się na jej krańcach przeciwne sobie postawy egzystencjalne. Z jednej strony jest tłum, który „biel” nazywa „głupotą”, który Jezusa „bije, popycha (...) nielitościwie z tej i owej strony//za włosy targa”. Z drugiej samotny Chrystus, który to wszystko „znosi w cierpliwości”. Wszystko zdaje się w „Hymnie” prowadzić do tego, by ludzka dusza stanęła naprzeciwko tłumu urągającemu Jezusowi, po stronie skrzywdzonego człowieka z emocjonalnym pragnieniem wsparcia go w jego cierpieniu. 

Potępieńczy, pełen oburzenia, a zarazem pełen rozpaczy ton „Hymnu” ustępuje niezwykłej tkliwości wyrażonej w „Lamencie duszy nad cierpiącym Jezusem”.  Dusza przepełniona obrazami cierpienia zadanego Jezusowi w apostroficznej formie rozpamiętuje raz jeszcze Mękę Pańską, ale nieco inaczej niż w „Hymnie”. Tym razem nie jest już obserwatorem przyglądającym się wielkiej tragedii z oddali. Teraz wydaje się prawie dotykać ran Chrystusa. Jest tuż przy Nim.

Raz jeszcze opowiada historię cierpienia Jezusa, ale niejako ją uszczegóławiając i nadając wyrazistą twarz złu oraz dobru poprzez wymienienie imion tych, którzy skrzywdzili Syna Bożego (Annasz, Kajfasz, Malchus, Piłat, Herod) i tych, którzy trwali w poczuciu Jego boskości (Józef, Nikodem). Z czego wynika i czemu służy ta zmiana perspektywy widzenia? Jest ona konsekwencją rozbudzenia duszy, nieustannego poszerzania się jej emocji i ich spotęgowania. Ma stanowić dowód na to, że wniknięcie w tajemnicę cierpienia sprawia, że człowiek widzi znacznie więcej i potrafi dokładnie rozpoznać zło oraz dobro.

„Lament…” składa się z bardzo długich wersów o regularnej budowie. Taki kształt utworu wywołuje efekt przeciągłego zawodzenia, rzewności, a jednocześnie jest ilustracją trwającego nieprzerwanie w długim czasie bólu, jaki odczuwa Dusza patrząca na skrwawionego Jezusa. Dusza sprawia wrażenie kogoś, kto próbuje wyciągnąć ręce, by nieść ulgę cierpiącemu Synowi Bożemu, ale jednocześnie nie może go dotknąć. Znakiem tego jest użyta w „Lamencie…” intonacja rosnąca i są zastosowane w nim wykrzyknienia. Pojawiające się w „Lamencie…” anafory, epifory, paralelizmy składniowe podkreślają siłę współczucia, jakie ma Dusza dla Chrystusa, jej tęsknotę za Nim i jej pragnienie czułego objęcia miłością ukrzyżowanego Jezusa.  

W „Gorzkich żalach” Dusza nie jest uformowanym wcześniej podmiotem mówiącym. Ona się w nich staje, tworzy we własnym „ja”. Wraz z kontemplacją męki Jezusa dociera do prawdy o świecie i o sobie. To kolejny urok tego dzieła, które swoją konstrukcją sprawia, że zawarta w nim opowieść nie jest historią, która kiedyś działa się, ale historią  „czynną”, czyli taką, która uruchamia w jej odbiorcy duchowy proces reaktualizowania przeszłości (tu Męki Pańskiej) oraz rodzi refleksję związaną z istotą życia. Dusza przypatruje się okrucieństwu człowieka, waży boskość Chrystusa, żywo reaguje na niesprawiedliwość, jaka spotyka Syna Bożego. Odczuwa wielki smutek z powodu „ludzkich złości”. Reaguje oburzeniem na to, jak Jezus jest traktowany. Zadaje dramatyczne pytania. W konsekwencji tego staje się kimś, kto odkrywa mądrość istnienia i bez wahania mówi: „Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! Boże nieskończony!”. Ten sposób kreacji duszy doskonale widać w ostatnim ogniwie „Gorzkich żalów”, jakim jest „Rozmowa duszy z Matką Bolesną”.

 „Rozmowa…” przypomina średniowieczny plankt przedstawiający matkę Chrystusa stojącą pod krzyżem, ale nie jest jego wierną kopią.  W średniowiecznym plankcie Matka Boska ukazana jest przy użyciu takich toposów jak: prośba skierowana do ludzi o współczucie, rozpacz z powodu umierającego Syna, pragnienie ulżenia Mu w męce i niemożność niesienia Jezusowi pomocy, wyrzuty pod adresem Archanioła Gabriela, który w chwili Zwiastowania obiecał Bogurodzicy wieczną radość. W średniowiecznym plankcie Maria stawała się uniwersalnym symbolem ludzkiego cierpienia. Ukazanie jej zachowania pod krzyżem miało poruszać ludzkie emocje, włączać człowieka w ból, tragedię ukrzyżowanej niewinności. Utwór ten zazwyczaj zaczynał się toposem „ja powiem – wy słuchajcie”, a potem wyrażał prośbę Matki Jezusa skierowaną „do starych i młodych” o „pożałowanie”. W dalszej jego części następował monolog liryczny mający na celu ukazanie stanu wewnętrznego Bogurodzicy, na oczach której umiera jej Syn.

W „Rozmowie duszy z Matką Bolesną” jest nieco inaczej. Matka Boska nie zwraca się do nikogo poza Jezusem. Z opowieści Duszy wynika, że jest swoim czuciem, swoją myślą nieobecna w świecie ludzi. Przeszyta bólem, „na sercu ciężko stroskana” zdaje się być kimś, kto nie zauważa tego, co wokół niego się dzieje. Na wiele pytań Duszy nie odpowiada, jakby ich nie słyszała. Taki sposób ukazania Matki Chrystusa wyraża ogrom Jej cierpienia i wielkie poczucie straty, jakie ma, ale też czyni ją niezwykle prawdziwą w Jej przeżywaniu ukrzyżowania Jezusa. Nie prosi o wsparcie, nie oczekuje ludzkiego żalu – natomiast całą sobą wtapia się w cierpienie swojego Syna, jak wtapia się każdy człowiek, który traci na zawsze ukochaną osobę. Dusza,  mimo milczenia Matki Boskiej,  trwa przy niej, nie odstępuje jej. Poprzez szereg pytań, jakie zadaje i wymowne milczenie Najświętszej Marii, z jakim się spotyka, zaczyna rozumieć, że człowiekowi trzeba zawsze dać czas, aby mógł swój ból sam przeboleć.  Dusza pojmuje, że w spotkaniu z cierpiącym człowiekiem najważniejsze jest, by być z nim. To bycie wcale nie musi oznaczać trwania w rozmowie, w słowach. Ono powinno polegać przede wszystkim na emocjonalnym uczestniczeniu w dramacie cierpienia, dlatego też Dusza ostatecznie powie: „Pragnę, Matko, zostać z Tobą, dzielić się Twoją żałobą, śmiercią Syna Twojego.”

 

Zostać z człowiekiem, który cierpi, dzielić się z nim swoją żałobą – oto mądrość „Gorzkich żalów”. Jest więc w nich nie tylko żarliwa wiara budowana na płaszczyźnie wielkich wzruszeń, spiętrzonych emocji, ale i piękna przypowieść o tym, jak należy poznawać świat, jaką droga należy zmierzać, żeby dotrzeć do Prawdy.

4

Nabożeństwo kończy się. Ludzie rozchodzą się. W oknach domów zapalają się światła. Wracamy pośród szeptów, przytłumionych rozmów. Wieś zatopiona w stężałym mroku wypełniała się żółtym omdlewającym światłem pełgających naftowych lamp. Bijąca od wsi łuna skruchy i tęsknoty wznosi się aż po sklepienie nieba, aż po kandelabry gwiazd i powoduje, że mrok słabnie i nie jest już tak gęsty jak o zmierzchu. Niedługo potem wieś zapada w sen błogosławionej ciszy. W niej trwać będzie do świtu, kiedy na witrażu poranka słońce wyświetli obraz  nowego zmartwychwstania.


"Pobudka" w wykonaniu scholi Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego

Antonina Krzysztoń "Lament duszy..."

"Rozmowa duszy z Matką Bolesną"

"Gorzkie żale" w wykonaniu Chóru Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego 

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura