Artur Lewczuk Artur Lewczuk
1017
BLOG

Polowanie na złotego smoka

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Polityka Obserwuj notkę 2

 

Masywne, brązowe drewniane drzwi. Nad nimi krucyfiks. Przed drzwiami  Paweł Graś, Grzegorz Schetyna i Radosław Sikorski. Właśnie wychodzą z sali obrad po inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu VII kadencji. Mają na sobie pomięte marynarki.  Otaczają premiera Donalda Tuska i patrzą razem z nim na prawo. Premier gestem ręki zaprasza kogoś do wyjścia. Do kogo się zwraca? Nie wiadomo, bo miejsc poselskich nie widać. Może próbuje powiedzieć „idźcie z nami” tym posłom, którzy jeszcze wahają się, czy mają się przyłączyć. A może nie chodzi mu tylko o posłów, może chodzi o społeczeństwo?

Taką oto scenę można zobaczyć na zdjęciu Pawła Supernaka, nagrodzonym w konkursie na najlepszą polską fotografię prasową „Press Foto 2012”. Fotografia ta jest wieloznaczna. Można ją interpretować na różne sposoby, zwłaszcza że postaci ukazane na niej to osoby, które opuszczają właśnie przestrzeń określoną przez krzyż. Patrząc na zdjęcie, pomyślałem, że prowokuje ono przede wszystkim do pytania o to, dokąd prowadzą drzwi, które wywodzą człowieka poza przestrzeń krzyża? I wtedy w jakimś asocjacyjnym związku przyszło mi na myśl opowiadanie Andrzeja Sapkowskiego  „Granica możliwości”. Zawartą w nim historię można streścić mniej więcej tak:

 Król Niedamir z Caingom ma chrapkę na sąsiadujące z jego włościami księstwo Malleore oraz na panującą w tym księstwie księżniczkę. Stare prawo mówi, że księżniczkę może pojąć za żonę ten, kto pokona smoka. Niedamir na żadne prawo nie ma zamiaru zwracać uwagi. Jest gotów wziąć księżniczkę i jej państwo siłą.  Ale gdy gruchnęła wieść, że niespodziewanie w okolicy pojawił się smok, książę uświadomił sobie, że może osiągnąć swój cel, zdobywając dodatkowo miano dzielnego rycerza czy też uchodząc za  „monarchę zesłanego przez bogów”. Jako że rycerskości było w nim tyle, co kot napłakał, postanawia wyręczyć się innymi i ogłasza powszechne polowanie na smoka. Powoduje, że ze wszystkich stron świata zaczynają przybywać różni „śmiałkowie” gotowi wziąć udział w gromadnym osaczaniu „strasznego stwora” i próbie jego pokonania; liczą bowiem, że w jakiejś części przypadnie im skarb, który każdy smok zwykł strzec w takiej czy innej jaskini.

Ku ich zdziwieniu nie odnajdą zwyczajnego smoka. Okaże się, że smok, z którym staną oko w oko, jest złoty i w dodatku nie ma w sobie nic z przemocy, złowrogości. Łagodnie ich będzie prosił, by nie próbowali iść drogą, której jest strażnikiem. Ale im ani w głowie, aby go posłuchać. Wyobrażenie bogactwa, jakie będą mieli po pokonaniu smoka, sławy, która na nich spadnie, powodują, że są pełni determinacji, by się ze smokiem rozprawić i zepchnąć go z drogi. Nie powstrzymuje ich nawet to, że smok jest cudem natury ze względu na jego złote łuski. Ani myślą być tymi, którzy będą chronić piękno, jakie sobą przedstawia. Wszelkie estetyczne „zawiłości” są im obce. Za to cieszy ich niezmiernie to, że za smoczą skórę będą mogli wziąć więcej, niż „wyciągnęliby ze zwykłego skarbca”. Smok chce, aby, jeśli ma dojść do walki, była ona uczciwa, zgodna z etosem rycerskim. Jednak ci, którym ślinka cieknie na myśl o korzyściach wynikających  z pokonania smoka i dobrania się do skarbu, którego rzekomo strzeże,  jego prośbę uznają za niedorzeczną,  bowiem nie mieści im się w głowie, by można było walczyć, przestrzegając honorowych zasad. Oni świat widzą jako przestrzeń łowów. Łączą się w różnego rodzaju stowarzyszenia głównie dlatego, że w kupie jest raźniej, ale i wtedy mierzą się tylko z tym, co wydaje się im „nieduże”. Dla nich liczy się tylko zwycięstwo. Metody, jakimi jest ono osiągane, nie mają znaczenia. Są wśród nich i tacy jak czarnoksiężnik Dorregaray, który zarzuca gawiedzi, że chce mordować stworzenia zagrożone życiem, a sam po cichu liczy na to, że dzięki zabiciu smoka zdobędzie choć trochę smoczych zębów potrzebnych mu przy wyrobie czarodziejskich eliksirów.

Historia o złotym smoku w opowiadaniu Andrzeja Sapkowskiego skończy się szczęśliwie. Smok ocaleje. Nie przyjdzie mu to jednak łatwo. Gdyby nie pomoc ze strony takich jak wiedźmin Geralt, Borch zwany Trzy Kawki czy czarodziejka Yennefer, pewnie postradałby swoją złotą skórę. Ocalał, bo w jego obronie stanęli ci, którzy uważając, że są granice możliwości, których przekraczać nie wolno, mieli odwagę przekroczyć granice sposobu, w jaki myślą łowcy smoków.

Kiedy patrzę na fotografię Pawła Supernaka, zastanawiam się nad tym, co wydarzy się za chwilę, gdy drzwi się otworzą? Kto przez nie ruszy? Czy zrobi się w nich tłok wywołany przez tych, którzy będą się rwać na polowanie na złotego smoka? A może jest inaczej? Może gest premiera jest zaproszeniem w przestrzeń krzyża? Może to nie jest akt wyjścia, ale akt wejścia? Kiedy patrzę na tę fotografię, czuję jak w mojej głowie mnożą się pytania. A głowa od nich robi się taka ciężka, że zaczyna chylić się ku ziemi – aż poza granice możliwości.

zdjęcie Pawła Supernaka

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka