Artur Lewczuk Artur Lewczuk
848
BLOG

Powiększenie

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

W zakończeniu filmu Michelangelo Antonioniego „Powiększenie”, zrealizowanym na kanwie opowiadania Julio Cortázara Las babas del diablo, jest scena, w której główny bohater – Thomas, ulegając namowie, przyłącza się do niewielkiej grupy mimów grających w tenisa nieistniejącą piłeczką tenisową. Wie, że wszystko w ich zabawie jest markowane, ale to jemu nie przeszkadza, bo i on uwierzył w iluzję wykreowaną przez beztroskich aktorów. Coś, co jest pozorem, bierze za prawdę i coraz bardziej angażuje się w grę – po chwili gry już nie tylko podaje piłeczkę, której tak naprawdę nie ma, ale odbija ją nieistniejącą rakietą. Akceptacja dla świata teatru złudzeń, jaką widzimy w końcowej scenie „Powiększenia”, jest wywołana chęcią ucieczki człowieka w wygodny dla niego świat pozorów. Wiąże się ona z pragnieniem łatwego życia w postmodernistycznej podróbce Raju, jaką jest współczesna rzeczywistość. Dzieło Antonioniego powstało wiele lat temu, ale nic nie straciło, jak się wydaje, na swojej aktualności.

Kim jest główny bohater filmu? To zawodowy fotograf, a więc ktoś, kto z istoty profesji, którą się zajmuje, powinien uważnie przyglądać się światu, poznawać go, odkrywając jego sens. W zasadzie to figura człowieka jako takiego, bo każdy człowiek powinien przecież być w jakimś stopniu fotografem obejmującym świat okiem duszy i rozumu.

Thomas żyje jednak w świecie, w którym nie ma nic trwałego, niczego, na czym człowiek możne pewnie oprzeć swoje istnienie. W tym świecie wszystko jest w jakimś ciągłym ruchu i przez to bardzo niestabilne. Na początku filmu widzimy Thomasa jako jednego z bezdomnych, którzy wychodzą rano z noclegowni, ale za chwilę widz widzi go jako kogoś, kto wsiada do luksusowego samochodu, kto przebiera się w eleganckie, modne ubranie i rusza samochodem przed siebie. Thomas co chwila zmienia ubrania, jakby zmieniał samego siebie, przyjmował różne postaci. To ktoś, kto ma duży zbiór twarzy, którymi się wyraża w zależności od potrzeb i sytuacji. Tak samo jest z rozmowami, w które się wdaje ze znajomymi – są one krótkotrwałe, niedokończone, urwane, jakby prowadzone w biegu w stanie lekkiej zadyszki.

Thomas należy do grupy mainstreamowych artystów, którzy swój zawód traktują przede wszystkim jako źródło zarobku. W rozmowie z wydawcą na temat jego kolejnego nowego albumu fotograficznego nie mówi nic o przedstawionych w albumie sfotografowanych przez niego bezdomnych. Ich historie w zasadzie go nie obchodzą, bo w świecie Thomasa ludzi jedynie używa się, a nie żyje się z nimi i dla nich. Bohatera interesuje tylko to, żeby o jego albumie było głośno. Thomas wie, że współczesny świat nie szuka prawdy, a jeśli już czegoś szuka, to tylko rozrywki, silnych emocji, możliwości podglądania innych w intymnych czy też dramatycznych momentach ich życia.

Fotografowanie dla Thomasa to jeden ze sposobów zaspokajania przez niego potrzeby władzy nad ludźmi, dowartościowania samego siebie i odizolowania się od problemów życia. On świat jedynie „zapisuje”, ale nie angażuje się w samo życie. Symbolem tego jest aparat fotograficzny, z którym się nie rozstaje, który powoduje, że Thomas jest ciągle jakby po drugiej stronie świata. Wydaje się mu, że jemu, jako uznanemu fotoreporterowi, komuś, kto należy do elity sztuki, wolno wszystko, że nie musi przestrzegać żadnych zasad. Spóźnia się więc na umówione spotkania, poniża swoje modelki, krzycząc na nie; dając im do zrozumienia, że są bez niego niczym. Można odnieść wrażenie, że kontakty z ludźmi traktuje jako pole walki o znaczenie – w pewnym momencie fotografowaniu jednej z modelek nada pozór seksualnego zbliżenia. Przymusza ją do uległości, która ją upadla. Robi to, żeby dziewczynę upokorzyć i pokazać jej i innym swoją siłę.

Thomas żyje głównie w zamkniętej przestrzeni, w przestrzeni atelier. To przestrzeń przez niego wykreowana, oswojona i w pewien sposób sztuczna. Daje mu ona jednak poczucie pewności siebie, dlatego niechętnie ją opuszcza w sensie mentalnym. Rzadko poza nią wychodzi. Robi to tylko wtedy, kiedy wymaga tego jego praca. To nie jest ktoś, kto jest argonautą wyruszającym w świat po złote runo mądrości.

Bohater „Powiększenia” istnieje w świecie pomieszanych stylów, wartości, w którym wzrok człowieka zaledwie ślizga się po obrazie świata, po zdarzeniach. W tym świecie ludzie ciągle gdzieś pędzą, starając się robić wokół siebie jak najwięcej hałasu i próbują poddawać wszystko w wątpliwość. Świat, w którym żyje Thomas, jest odwrócony plecami do przeszłości, czego przykładem jest podupadający sklep z antykami, w którym Thomas próbuje kupić śmigło starego samolotu. Młoda właścicielka antykwariatu, która przejęła sklep po swoim ojcu, jest gotowa sprzedać wszystko, co się w nim znajduje się, za byle jaką cenę. Najważniejsze dla niej jest to, żeby pozbyć się „rupieciarni”. Thomas z kolei chce kupić skrzydło raczej dla swego kaprysu, a nie z sentymentu do pionierskich czasów lotnictwa.

Ludzie ukazani w „Powiększeniu” myślą przede wszystkim o własnym powodzeniu, o karierze i dla niej są w stanie zrobić wszystko – nawet poniżyć siebie i odebrać godność. Udają infantylnych głupków, pozwalają sobą pomiatać. Głód istnienia zaspakajają albo odurzaniem się marihuaną albo seksem albo jednym i drugim w połączeniu. Dwie nastolatki, które pragną zostać modelkami Thomasa, najwyraźniej krępują się, zawstydzają, gdy Thomas chce je rozebrać w czasie sesji fotograficznej. Można odnieść wrażenie, że to, co robi, przestaje się im w pewnej chwili podobać i chętnie uciekłyby z mieszkania Thomasa. Jednak sposób pojmowania życia, jaki człowiekowi narzuca współczesny świat, przyjęte w nim konwencje postaw, myślenia powodują, że zostają i to, co później następuje, co powinny uznać za gwałt, zaczynają traktować jako zabawę. Wiedzą bowiem, że we współczesnym świecie czymś komicznym jest branie czegokolwiek na poważnie. W świecie takich ludzi jak Thomas nie ma żadnej etycznej wartości, którą uważa się za wartą obrony, ponieważ tu wszyscy ludzie bezmyślnie odgrywają ciągle jakieś obce im role, by nikt ich nie posądził o emocjonalną i etyczną starość. Silą się więc na ludzi młodych z ikrą, bezgranicznie tolerancyjnych.

W efekcie własnych życiowych wyborów Thomas to człowiek o  zmęczonej i smutnej twarzy, ktoś zblazowany i cyniczny. Co prawda ma w sobie potrzebę wyrwania się ze świata, w którym jest, ale nie wie, jak to zrobić i nie ma sił, by to zrobić. On co najwyżej posiada protezy tej potrzeby, swoistą protezę duszy, która niekiedy się w nim ujawnia, ale jest to tylko proteza.

Z świata, w którym utkwił Thomas, nie jest łatwo wyrwać się, bo ten świat oślepia człowieka swoją „mądrością”. Jest to świat na opak. W świetnej scenie ukazującej koncert rockowy widzimy ludzi, którzy w ekstatycznym uniesieniu „modlą” się do swoich muzycznych idoli. Traktują ich jak bogów w rozegzaltowanym swoim ryku. Kiedy jeden z muzyków rzuca w tłum gryf połamanej na scenie gitary, fani wyrywają sobie kawałek drewna z zerwanymi strunami, traktując go jak relikwię. To, co w zasadzie nadaje się na śmietnik, nabiera tu niezwykłej wartości. Thomas, wychodząc z koncertu, w pewnym momencie musi przedzierać się przez rozkrzyczaną grupę hipisów, którzy są podobni w swoim zachowaniu do ludzi pogrążonych w głębokim śnie. Wygląda on w tej sytuacji jak ktoś, kto próbuje przedostać się przez grzęzawisko ludzkiej głupoty, ściskany, popychany, deptany, niesiony falą tłumu nie wiadomo gdzie.

Czy człowiek jest skazany na ten świat? Antonioni w swoim filmie na to pytanie odpowiada przecząco. Mówi o tym poprzez wątek sensacyjny. Na skutek zbiegu okoliczności Thomasowi, spacerującemu po miejskim parku, udaje się nieświadomie utrwalić na kliszy fotograficznej morderstwo. Najpierw nie zdaje sobie z tego sprawy, ale późniejsze wypadki sprawiają, że powraca do fotografii zrobionych w parku i uważnie się im przygląda. Pochyla się nad nimi, zestawia je, porównuje. Łącząc fotografie, szuka związków pomiędzy utrwalonymi na nich elementami, próbuje wydobyć z nich jak najwięcej szczegółów. Dociekanie prawdy tak go wciąga, że potrafi bardzo długo wpatrywać się w jedno zdjęcie. Ale im większe przybliżenie mają wywoływane przez niego fotografie, tym czuje się coraz mniej pewny tego, co widzi, tym widziany przez niego świat staje się coraz bardziej rozmyty, nieostry. Kolejne powiększenia sprawiają, że Thomas czuje się coraz bardziej zagubiony. Widzi coś, czego wcześniej dostrzec nie potrafił, ale jednocześnie jakby coraz mniej rozumie z tego, co widział wcześniej. W coraz większym stopniu zaczyna kruszyć się jego pewność siebie, a narasta poczucie bezradności. Jakkolwiek się dzieje, pochylenie się Thomasa nad fotografiami każe mu jeszcze raz pójść do parku i wtedy zauważa to, czego nie zauważył za pierwszym razem. Kiedy idzie tropem swoich myśli, spostrzeżeń wywołanych kolejnymi powiększeniami, kiedy odwiedza park raz jeszcze, ale już nocą, widzi leżące wśród parkowej roślinności zwłoki.

Stojące wcześniej nieruchomo parkowe drzewa teraz zaczynają szeleścić, jakby były symbolicznym wyrazem odżycia w Thomasie czegoś, co w nim wcześniej umarło, utraty przez niego jego wcześniejszej pewności egoisty, dostrzeżenia przez niego własnych ograniczeń i słabości. Odkrycie zbrodni na zdjęciu i martwego ciała w parku pozwoli Thomasowi na krótko, jak się okaże, zrozumieć, że sztuka, którą się zajmuje, może służyć nie tylko celom komercyjnym, ale i czemuś więcej. Ale żeby tak się stało, trzeba namysłu artysty, jego dociekliwego wpatrywania się świat i wysiłku. Thomas zrozumie, że bez wnikliwego przyglądania się światu, samemu sobie, ujmując powierzchownie rzeczywistość, człowiek co prawda widzi w scalonym kształcie rzeczywistość, ale niewiele tak naprawdę o niej wie. „Powiększając” natomiast w jakimś sensie traci poczucie stabilności swojego „ja”, ale może poznać prawdę.

Jak się okaże w dalszej części filmu, „powiększenie” to postawa, której człowiek nie chce przyjmować w swoim życiu, bo postawa ta wytrąca człowieka z jego iluzorycznych, wygodnych sądów na temat świata. Człowiek dzisiejszy woli żyć w „oddaleniu”. Powoduje ono, że nie dręczy go lęk niepewności, że nie musi angażować się w świat, bo wtedy przecież nie dostrzega zła, nie widzi go widząc jednak.

Thomas ostatecznie nie  skorzysta z danej mu szansy. Przerażony tym, jak może zmienić się jego życie, gdy stanie wobec prawdy, wróci w świat pozorów. Dalsza część nocy spędzi na zabawie wśród znajomych. Kiedy następnego dnia wróci do parku, ciała już nie będzie, będzie jedynie ślad po nim w postaci wygniecionej trawy. Zaraz potem dowie się, że stracił negatywy i zdjęcia, które mogły stanowić dowód zbrodni. Zostanie mu tylko jedna fotografia, ale na niej jest tylko jeden szczegół, który poza kontekstem, jakie tworzyły zabrane mu zdjęcia, niczego nie wyjaśni. Nie będzie ona mogła być żadnym dowodem. Jedno powiększenie nie wystarczy, żeby pokazać innym prawdę, to za mało.

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo