Artur Lewczuk Artur Lewczuk
1069
BLOG

Bartnictwo na Kurpiach

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Kultura Obserwuj notkę 6

 Najstarszą częścią Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie jest plac bartny. Jego szczególną atrakcją są dwa odrzynki drzew, w których hodowano kiedyś pszczoły. Niższy z nich to dąb liczący 700 lat, natomiast wyższy to 500-letnia sosna. Spoczywają obok siebie nieme, martwe, będąc wymownym świadectwem upływającego czasu. Były kiedyś żywymi  instrumentami lasu, wydającymi, a to wysoki szelest liści, a to niski poszum igliwia. Miały swój los – zapisywany nie tylko liniami słojów, ale także ludzkimi staraniami, zabiegami wokół nich. Jest bowiem w nich zawarta historia bartniczego trudu, coraz częściej przez nas zapominanego, coraz mniej nam znanego, mimo że stanowił on kiedyś niezwykły i istotny element polskiej tradycji, polskiego krajobrazu.

Dawni znawcy sztuki miodobrania powiadali, że żaden kraj europejski nie dorównywał Polsce w hodowli pszczół leśnych. Szczególnie rozwinięta ona była na Kurpiach – w Puszczy Kurpiowskiej. Podobno rosły w niej wyjątkowo słodkie zioła o intensywnych różnorodnych aromatach, pachniały lepkim i gęstym zapachem lasy lipowe. Nic więc dziwnego, że lada wydrążony pień służył za barć, lada bór stał mnóstwem barci. Na Kurpiach często całe osady trudniły się pszczelarstwem. Jak pisał Zygmunt Gloger: „Uzyskiwano tu tyle miodu, że można było obdzielić nim Germaniję, Brytanję i najdalsze strony Europy Zachodniej.”

W dawnych czasach miód był bardzo pożądany. Nie ma się czemu dziwić, przecież uwarzony z chmielem i wodą był w pospolitym używaniu. Ceniono go zresztą nie tylko pod taką postacią; miksturę zrobioną z miodu chmielu i wody wzbogacano niekiedy sokiem z wiśni lub malin. W zależności od stosunku ilości patoki (płynny miód) dodawanej do wody przy warzeniu miodu wytwarzano „dwójniaki”, „trójniaki”, czyli mocniejsze i lżejsze miody pitne. Niestety, z czasem zostały one wyparte ( wszystko, co obce, wypiera u nas z czasem to, co swojskie) i zastąpiono je przywożonym z zagranicy winem zwanym alicante, które było pewnego rodzaju miodem-czwórniakiem. Miód traktowano jako rodzaj monety, nawet niektóre kary sądowe nim opłacano. Krążki i świece woskowe stanowiły często daniny za grzechy i ofiary na Kościół. Wielka wartość miodu, jaką miał kiedyś, określała znaczenie zawodu bartnika. Nic więc dziwnego, że osoba wchodząca do bractwa bartnego musiała wyróżniać się spośród innych ludzi dobrą sławą, a jej rodzina powinna była cieszyć się powszechnym szacunkiem i zaufaniem.

 Wspólne potrzeby, zajęcia, warunki bytowania bartników łączyły ich w związki i bractwa, a te z konieczności wymagały przepisów prawnych. Tworzyły się one drogą zwyczaju, by później przybrać postać kodeksu. Z polskim bartnictwem wiąże się więc kultura prawna – niezwykle bogata. Bartnicy zamieszkujący Puszczę Kurpiowską tworzyli związek na czele, którego stał starosta bartny. Symbolem jego władzy była laska zrobiona z drewna jałowcowego, której rękojeść wieńczył wyrzeźbiony kogut; u jej nasady znajdowała się wyrzeźbiona pszczoła. To on powoływał podstarościego bartnego, do obowiązków którego należało egzekwowanie długów, pobór danin z miodu, składanych przez bartników za dzierżawę lasu. Podstarosta był zobowiązany prawem bartnym do niesienia pomocy nowym bartnikom w nabywaniu „boru”, czyli wydzielonej części puszczy. „Borem” nazywano przestrzeń lasu, gdzie znajdowało się 60 barci, „półborem” – gdzie było 30 barci, „ćwierćborem” – gdzie znajdowało się 15 barci. W jednym „borze” gospodarować mogło najwyżej dwóch bartników. Warto wiedzieć, że każdy „bór” miał swój oddzielny znak, czyli herb. Natomiast każda barć miała swoje znamię, wskazujące kto jest jej właścicielem.

Według najwcześniej stanowionego prawa bartnego każdy, kto by pokusił się o kradzież leśnych pszczół i został złapany na gorącym uczynku, musiał się liczyć z tym, ze stanie przed sądem bartnym. A ten w takiej sytuacji był niezwykle surowy – zazwyczaj skazywał złodzieja na karę śmierci przez powieszenie. Przed egzekucją każdy z bartników należących do sądu bartnego musiał dotknąć ręką powrozu, na którym złoczyńca miał być powieszony. Z czasem prawo złagodzono, ale i tak „miłośników cudzego miodu” zawsze czekały nie byle jakie kary za próby ogołacania barci. Podejmowane przez sądy bartne postanowienia były zapisywane w księgach bartnych, przechowywanych w specjalnych skrzyniach, w których gromadzono także i inne dokumenty związane z pozyskiwaniem, sprzedażą miodu.

Kurpiowscy bartnicy swoje poczucie wartości zaznaczali przez tylko im właściwy sposób ubierania się. Nosili szare sukmany, długie do kolan, z tyłu fałdowane, z przodu zapinane na haftki. Sukmany te miały stojący, wysoki kołnierz, a ich rękawy były zakończone mankietami. Każdy bartnik był opasany dość wąskim rzemiennym pasem, a na głowie miał kurpiowski kapelusz – brunatny, gruby, z rozszerzonym wierzchem. Nogi bartnika były chronione przez łapcie zrobione ze skóry lub łyka. Charakterystyczne dla kurpiowskich bartników było również to, że palili tytoń, którego liście wkładali do fajek osadzonych na krótkich cybuszkach.

Każdy bartnik był uzbrojony w leziwo, czyli w długi, mocny sznur z nawleczoną nań wąską ławeczką. Stanąwszy pod barcią i przeżegnawszy się zarzucał jeden koniec sznura dokoła drzewa, robił pętelkę, w którą wkładał nogę. Następnie drugą połowę sznura zarzucał wyżej i robił kolejne strzemię, po czym rozwiązywał dolne, i tak wspinał się coraz wyżej – niekiedy na wysokość osiemnastu metrów, bo i na takiej wysokości znajdowały się barcie w Puszczy Kurpiowskiej. Oparłszy się o drzewo nogami, siedząc na ławeczce, przystępował do swego zajęcia. Prace przy barci zaczynano wiosną. Wówczas podmiatano je, czyli czyszczono z martwych pszczół i suszu. Wybierano z nich puste plastry, a także drążono przy użyciu pieszni (narzędzie służące do wydłubywania barci) tzw. dzienie na nowe roje. W górnej części wydrążonej dzieni przybijano małe deseczki, aby pszczoły mogły przyczepić do nich plastry.

Do ochrony barci przed czworonożnymi bartnikami używano dzwonów albo inaczej mówiąc: samobitni. Tuż przed otworem barci zamieszczano na mocnym sznurze kawał kloca, który miał przeszkadzać niedźwiedziowi w dostaniu się do plastrów miodu. Zwierzę rozjuszone wahającym się klocem coraz mocniej zaczynało go odpychać. Skutkiem tego rozkołysana samobitnia uderzała intruza tak, że ten musiał opuścić barć. Przy barci umieszczano często, tzw. kolebkę na drągu w ten sposób, ze gdy niedźwiedź na niej się usadowił, odskakiwała od drzewa, spadając na ziemię razem z miłośnikiem miodowego przysmaku. Starano się też gacić barcie, czyli osłaniać chrustem, a to po to, by nie opukiwały je dzięcioły, które w ten sposób próbowały wypłoszyć pszczoły, żeby stały się ich łatwym łupem.

Prace bartne kończono uroczyście w dniu św. Michała, kiedy to członkowie bractwa bartnego składali daniny z miodu. Był to czas radości, biesiadowania i zabawy, wspólnego smakowania miodu. Wspomnieniem tego zwyczaju jest organizowana w siedzibie Narwiańskiego Parku Narodowego w Kurowie Podlaska Biesiada Miodowa.

Dzisiaj Puszcza Kurpiowska utraciła swoje bartnicze echa, brzęczenie leśnych pszczół; już nie roznosi się po niej słodki zapach miodu. W drugiej połowie XIX w. władze carskie zlikwidowały bartnictwo na terenie Puszczy, zakazując Kurpiom wstępu do lasu. Z konieczności zaczęto więc zajmować się pasiecznictwem. Zajęcie to jednak nigdy nie nabrało charakteru zawodowego. Głos Zagajnicy stał się tym samym jakby cichszy, niepełny. Czasami kiedy po niej chodzę, marzy się mi, by wróciły do niej barcie, wrócili do niej bartnicy. Nie mam jednak złudzenia, że tak będzie. Czas robi swoje, zmieniając rzeczywistość. Ale choć bartnicy do Puszczy nie wrócą, to może warto spróbować, aby ich czas wrócił do naszej pamięci, by nie zaginął raz na zawsze, bezpowrotnie, może warto pamiętać, że nasza ojczyzna była kiedyś krajem miodem płynącym.

 

 

 

 

 

 

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura